..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » MENU

   » OGÓLNE

   » KOMNATA BG

   » KOMNATA MG

   » POLECANE

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Oko Obserwatora


Niewysoki, starszy człowiek przemierzał pogrążone w mroku uliczki miasta Stoken. Szedł wolnym krokiem, od czasu do czasu klekocząc kołatką i wykrzykując "gaście światła, czas nocy nastał". Ubrany był w ciężki futrzany kaftan, jako że mimo wiosny, noc wciąż była chłodna po zimie.
Dotarł właśnie do skromnej, lecz zadbanej karczemki, ze środka, której wciąż dobiegał wesoły gwar i kojące ucho dźwięki lutni. Uśmiechnął się pod nosem, założył kołatkę za pas.
- Pinta wspaniałego piwa Lukasa to całkiem dobry pomysł... - Mruknął do siebie mężczyzna, poczym pchnął kute, dębowe drzwi i wszedł do środka.
Karczma ta rzeczywiście okazała się być mała. Mimo to, ciemne drewno ław i stołów, wesoło oświetlone ogniem z pokaźnego, kamiennego kominka oraz ogólny ład i porządek robiły bardzo przytulne wrażenie. Po przeciwnej stronie drzwi wejściowych stała długa lada, a za nią wspaniale rzeźbione ręką dobrego rzemieślnika półki, na których stały zakurzone butle, bukłaki, beczułki z miodem... Po prawej stronie pomieszczenia królował kominek. Dość spory, zbudowany z rzecznych otoczaków na kształt kopuły. Służył jako źródło światła, ciepła oraz okazał się być dobrym rozwiązaniem na pieczonego prosiaka. Drewniane ławy i stoły poustawiane głównie pod ścianami, nosiły piętno wielu wiosen. Drewno nierzadko było zaokrąglone i często wręcz wypolerowane od częstego używania. Na jednej z ław, po lewej stronie pomieszczenia, zajęła miejsce bardka, trącając w rzewnej melodii struny lutni. W pomieszczeniu, oprócz kobiety, siedziało też jeszcze kilku innych klientów. Kilku miejscowych siedziało nad kuflem piwa blisko bardki, szukając choć odrobiny rozrywki i oderwania od jednostajnego małomiasteczkowego życia. Przy stoliku za kominkiem siedział jakiś mroczny jegomość. Wyglądał jak człowiek rozważny i spokojny, jednako niepragnący towarzystwa. Za jego plecami stał oparty o ścianę kostur, a ogień z kominka odbijał się psotnymi blaskami w czarnym kamieniu wieńczącym laskę. Przy innym zaś stoliku siedział gnom, popijając miód i żartując z chytro wyglądającym Niziołkiem. Starszy człowiek zauważył też drobną, kobiecą postać z kapturem płaszcza podróżnego zarzuconego na głowę. Koło niej siedział cnotliwy mężczyzna, słusznej postury, wyglądający jak zaprawiony w bojach ze złem człowiek czynu. Srebrne włosy zdobiły jego dumną skroń, a w jego bystrych oczach znać było doświadczenie.
Klucznik, albowiem starszy człowiek z kołatką był, tak klucznikiem miasta, jak też wybranym przez głos ogółu zarządcą miasteczka, podszedł do lady, za którą tkwił karczmarz.
- Witaj Lukasie. Widzę, że wieczór masz spokojny. - Zagaił rozmowę starszy człowiek.
- A i owszem Barnabo, druhu. Kilku gości i bardka. Miły wieczór, lekkie melodyje. Co ci podać, tak na sucho chyba nie będziesz kołatał cały wieczór?... - Hmm… Myślę nad pintą twojego przedniego Ale. Zaiste umiesz ważyć swoje piwo...
Takowoż Barnaba, klucznik, usiadł ze spienionym kuflem na jednej z ław, by posłuchać następnej historii bardki z wybrzeża...

Prosiak nad ogniem dopiekał się powoli, zapach smakowitego mięsiwa począł rozchodzić się po niewielkiej izbie. Bardka skończyła kolejną już balladę, kiedy Barnaba wstał znad pustego już kufla, pozdrowił karczmarza i wyszedł na swój dalszy codzienny obchód. Zimne powietrze natychmiast uderzyło go w policzki i nawet przez chwilę pomyślał o powrocie do środka, ale... obowiązki. Ruszył przed siebie spokojną i cichą ulicą. Chyba nawet zbyt cichą...
Uszedł może 50 kroków, kiedy posłyszał z niewielkiego zaułka pomiędzy domami odgłosy szarpaniny. Skierował swe kroki ku temu miejscu, jednakże zatrzymał się tuż przed wylotem tegoż przewężenia. Zaczął wypatrywać cóż takiego tworzy ten hałas, lecz w tej samej chwili wszystko ucichło. Postąpił jeszcze krok do przodu i w tej samej chwili z zaułka wypadł jakiś bogaty jegomość, ubrany w bogatą szatę, krzycząc:
-Źle!... Tam jest…!!
Po czym wyminął Barnabę i pomknął ulicą w kierunku centrum miasteczka. Klucznik stał jak wryty przez kilka nerwowych minut. Mrok zaułka był zbyt głęboki, by dostrzec cokolwiek. Z szoku wyrwały go oczy. Złe oczy... Rozbłysły w mroku zaułka zjadliwą zielenią. Szybko też zaczęły się zbliżać, o moment później z zaułka wypadł wstrętny pokurczony goblin, dzierżąc dzidę przed sobą. Nie zatrzymując się ani na krok pchnął dzidą prosto w ciało klucznika, który krzyknął z bólu, upuścił kołatkę i z nieukrywanym zdziwieniem spojrzał na sterczący z jego brzucha drzewiec. Goblin następnie wyszarpnął oręż z ciała biednego człowieka i odwrócił się w stronę zaułka. Z ciemności wyłoniła się wysoka, ubrana na czarno postać. Spojrzała na rzężącego w agonii człowieka i powiedziała, głosem przypominającym dźwięk przesuwanej płyty grobowej:
- Dobrze... Bardzo dobrze... Teraz chodźmy moi drodzy przyjaciele po mapę.
W tejże chwili z zaułka wysypało się na ulicę stado goblinów, uposażonych w przeróżny oręż i łypiąc oczami na wszystkie strony, węsząc, rzuciło się do pościgu...

Spokój karczmy zakłócił nagłym otwarciem drzwi ów bogaty jegomość. Wpadł do środka jakoby sam diabeł go gonił. Mętnym wzrokiem rozejrzał się po wnętrzu i doskoczył do stolika, przy którym siedziała kobieta.
- Ercekionie D'arthe - wykrzyknął jegomość - Potrzebujemy cię. Potrzebujemy twojej pomocy. Zło jest blisko. Weź tę mapę...
Po tych słowach wyciągnął przed siebie wykonaną z kości słoniowej tubę, zwieńczoną na obu końcach srebrnymi, bogato inkrustowanymi zamknięciami. Chwilę jeszcze stał z mapą w rękach, po czym upadł na jedno kolano, zanosząc się kaszlem. Szata na jego plecach przesiąknięta była krwią, a z ran wystawały dwa drzewce goblińskich strzał. Po chwili uniósł głowę:
- Zbierz... Drużynę... śmiałych i dobrych... - Z trudem wydusił - Zniszcz Oko... Nikt... Nikt nie może... Nie wolno im... - po czym upadł na bok na podłogę.
W tej samej chwili drzwi karczmy jakby eksplodowały, posyłając dębowe drzazgi wokoło. Do środka wtoczyła się masa gobelinów, a za nią majestatycznie wkroczyła wysoka, ubrana w czarny habit postać. Jej twarzy nie było widać, głęboki cień zasnuwał jego oblicze.
Ercekion natychmiast zerwał się z krzesła dobywając potężnego miecza. W chwilę później tuż przy nim pojawiła się elfka pewnie dzierżąc w swych dłoniach rapier.
- Ludzie, na bogów uciekajcie stąd natychmiast, a ci, co oręż dzierżyć mogą, niech staną przy nas. - Głos paladyna niósł się z siłą po karczmie.
Miejscowi ludzie postanowili natychmiast skorzystać z rady paladyna. Opuścili izbę w tempie pędzącego fire balla. Bardka zastygła bez ruchu, w szoku wpatrując się w obnażone goblinskie ostrze wyciągnięte ku niej. Czarna postać przystanęła zaraz za progiem, warcząc szybko rozkazy:
- Zabić wszystkich, odzyskać mapę.
Paladyn wyskoczył na środek pomieszczenia. Zaprezentował broń i przeszedł płynnie do gardy. W momencie, kiedy pierwszy z goblinów uderzył paladyn nie wahał się długo, ostrze jego miecza mieniąc się jakby świętym blaskiem przemknęło od podłogi ku powale posyłając wszędzie deszcz czerwonych kropelek. Pierwszy goblin rozpadł się prawie na dwa kawałki...
Po krótkim szoku bardka, nie upuszczając lutni, wykonała drugą ręką szybki ruch, posyłając sztylet w kierunku najbliższego goblina.
Gobliny nie pozostały dłużne. Trzech z nich rzuciło się na paladyna stawiając go w nie lada tarapatach, dodatkowo walka mieczem w tak ciasnym pomieszczeniu jak karczma stawała się bardzo trudna.
Czarna postać, z początku stojąc biernie, wydając rozkazy, teraz wyciągnęła przed siebie rękę. Zakreśliła przed sobą okrąg czerwono białego światła, po czym przecięła go prostą pionową linią. W pomieszczeniu wybuchło słońce. Jedynie tak można to określić, ponieważ huk i światło były oszałamiające. Ogłuszeni, nie widząc zbyt wiele poprzez kolorowe plamy migające im przed oczami, stanęli przed całkiem sporym problemem. Zabić, lub dać się zabić...


Selina.
komentarz[13] |

Komentarze do "Oko Obserwatora"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Corwin Visual
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


   Sonda
   W którą edycję Dungeons and Dragons grasz?
3.0
3.5
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   R. A. Salvato...
   Forgotten Rea...
   Szpony Larenil
   Leśna Zbroja
   Kamień z Nieba
   Troy Denning ...
   Mistyczny Woj...
   Aramil, cz. I...
   Download
   Na początek

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.027048 sek. pg: